Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rejs. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rejs. Pokaż wszystkie posty

22 września 2019

Rejs "Deliverka Starego HaeRka" - Holbaek - Gdańsk - s/y Afrodite (HR 312) - 13-21.09.2019


Jakieś trzy tygodnie po udanym długoweekendowym polowaniu na kadłub z niebieskim paskiem, zorganizowałem wyprawę zamorską, celem sprowadzenia łupów do nowego portu macierzystego. To już mój drugi w życiu zagraniczny zakup, ale tym razem nie poszło tak gładko...

27 lipca 2019

Rejs "Pula Zwycięstwa" - s/y Viktoria (Bavaria 34 Cruiser) - 21-27.07.2019


Na wyjazd do Chorwacji zdecydowaliśmy się na prawdę w ostatniej chwili.

Ze względu na zamieszanie, spowodowane ideologicznym przemeblowaniem systemu edukacji, prawie do samego końca czerwca nie byliśmy pewni kiedy (i czy w ogóle) nasza dwójka absolwentów szkoły podstawowej będzie mieć wakacje.

Na szczęście obu juniorom udało się dostać do szkół pierwszego wyboru, i to w pierwszym możliwym terminie. Wtedy zdecydowaliśmy się na wakacje last minute.

Dzięki technologiom internetowym zaplanowanie trasy i znalezienie wakacyjnych atrakcji nie jest zbyt trudne. Wystarczył jeden wieczór z komputerem by zarezerwować hotele w Pradze i Salzburgu. Taki wybór przystanków nie był przypadkowy. Dzielił samochodową trasę na kilkugodzinne etapy podróży, znośne dla każdego.

Aby opowieść nadawała się na żeglarski blog, zabukowałem również mały jachcik w chorwackiej marinie...

23 czerwca 2019

Rejs "Paląca Morskość Wątroby" - s/y Santa Pasta - 20-23.06.2019


W sezonie 2019 Santa Pasta nie wypuszczała się daleko od domu. Jej armator wystawił ją na sprzedaż i czekał na oferty. Ale zanim pojawiły się jakieś konkrety, minęło trochę czasu. Nie można było jednak pozwolić, aby linia wodna kadłuba zarosła glonami w marinie. Lepiej zapobiegać niż leczyć.
Niezliczone rzesze żeglarzy stosują specjalne farby do malowania linii wodnej, które mają ułatwiać późniejsze jej czyszczenie. Ja postanowiłem pójść o krok dalej i posłużyć się pirotechniką...

18 sierpnia 2018

Rejs "Bałtycka Włóczęga - cz. 5/5 - Do Powrotu Gotów", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 13.08-17.08.2018


Jak na początkującego organizatora morskich wycieczek poczułem się odrobinę dumny. Zaczynał się piąty już etap rejsu i kolejna wymiana załogi odbyła się w zaplanowanym terminie i miejscu. Z pomocą przyszła oczywiście natura, która postanowiła nie przeszkadzać mi jakimiś szczególnie złymi warunkami pogodowymi. A może to tylko karma w wyniku powierzenia Santa Pasty opiece Latającego Potwora Spaghetti...?

10 sierpnia 2018

Rejs "Bałtycka Włóczęga - cz. 4/5 - Skalne szuwary: Sandvik - Nynäshamn", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 07.08-10.08.2018


Alandy - cel mojej morskiej wyprawy roku 2018 został osiągnięty i (za przeproszeniem) spenetrowany. Od tego momentu zaczyna się powrót do domu. Ale niech się nie martwi ten, komu powroty kojarzą się z monotematycznym widokiem morza na kilkudziesięciu fotografiach jachtu, idącego pod falę w przechyle. Zanim Santa Pasta znajdzie się znowu w swoim porcie macierzystym, sporo jeszcze po drodze zobaczy...

6 sierpnia 2018

Rejs "Bałtycka Włóczęga - cz. 4/5 - Skalne szuwary: Bomarsund-Sandvik", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 04-06.08.2018


W tym odcinku o tym, że nawet najciekawsze archipelagi mają swoje mniej ciekawe miejsca. I również o tym, że w najbardziej zacisznych przystaniach zdarzają się rzeczy,  których YouTube by się nie powstydził.

31 lipca 2018

Rejs "Bałtycka Włóczęga - cz. 4/5 - Skalne szuwary: Oxelösund - Meriehamn", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 28.07-31.07.2018


Jeszcze dwa tygodnie temu, samotnych żeglarzy uważałem za solidnie jebniętych ekscentryków. Ale te ostatnie kilkanaście dni mojego życia odwróciły mój sposób myślenia diametralnie.

Nie wiem tylko jednego. Czy na pewno zwiększyłem swój poziom tolerancji i uznałem tą formą żeglarstwa za mieszczącą się w społecznych normach? Czy może sam zryłem sobie beret 2-tygodniową samotnością. Niczego tutaj nie można wykluczyć.

Kolejne dni powinny pokazać, czy moja zdolność do koegzystencji w grupie przetrwała.

27 lipca 2018

Rejs "Bałtycka Włóczęga - cz. 3/5 - Rafał sam w łódce. Byxelkrok-Oxelösund", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 25.07-26.07.2018


Mało kto wierzy w to, że na Bałtyku może być gorąco. A jednak. Opis kolejnego etapu rejsu będzie właśnie o tym.

Na morzu rozgrzewa nas nie tylko temperatura. Poczucie ciepła zapewnia też odpowiedni trunek. A jak się do tego jeszcze wozi na pokładzie samochody, wtedy robi się na prawdę gorąco...

22 lipca 2018

Rejs "Bałtycka Włóczęga - cz. 3/5 - Rafał sam w łódce. Karlskrona-Kalmar", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 21.07-22.07.2018


Przyznam się, że mój postój w Karlskronie był nieco nadprogramowy. Dużo bardziej wymarzonym i planowanym przystankiem na mojej trasie miał być Utklippan.

Dlaczego więc nie udałem się tam od razu?
Czy popłynąłem do Karlskrony dlatego, że port tamtejszy, osłonięty szkierami, umożliwia bezpieczne wejście, o każdej porze, w każdych niemal warunkach pogodowych?
A może również czułem niechęć do potencjalnego braku miejsc na Utklippanie - wyspie leżącej na dość uczęszczanym żeglarskim szlaku?

Jak było na prawdę, można się tylko domyślać. Ale zamiast marnować czas, radzę zająć się czymś ciekawszym.

A jeśli nie macie nic ciekawszego do roboty, uwadze ponownie polecam "Bałtycką Włóczęgę". Tym razem relacja z przejścia między Karlskroną, a Kalmarem - kolejny etap cyklu "Rafał sam w Łódce".

20 lipca 2018

Rejs "Bałtycka Włóczęga - cz. 3/5 - Rafał sam w łódce. Ystad - Karlskrona", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 19.07-20.07.2018


Najgorszym wrogiem żeglarskiej turystyki jest wiatr. Ale nie dlatego, że tworzy korelację między żeglarstwem a fasolą na kolację.
Kiedy kierunek wiatru zgadza się z kierunkiem podróży, nic nie zatrzyma na dłużej żeglarza w porcie. Cierpią na tym nie tylko okoliczne muzea, ale przede wszystkim portowe tawerny.

Mnie również spotkał taki los. Odkąd wyruszyłem samotnie z Kopenhagi, nie miałem sposobności wyspać się spokojnie w porcie. Prognozy pogody każą mi bezwzględnie wykorzystywać sprzyjające wiatry i nabijać na licznik kolejne mile morskie, póki się je nabijać z wiatrem da.

Tak było i tym razem, kiedy wyruszałem z Ystad, z zamiarem dotarcia do Karlskrony. Pomimo pogodowego pośpiechu, udało mi się jednak po drodze zobaczyć rzeczy, których nigdy wcześniej nie dane mi było widzieć. A było to tak...

18 lipca 2018

Rejs "Bałtycka Włóczęga - cz. 3/5 - Rafał sam w łódce. Kopenhaga - Ystad", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 15.07-18.07.2018


Nadszedł w końcu ten moment, kiedy samemu trzeba było ruszyć, po nieznanym sobie morskim szlaku. Szczęśliwie, był to szlak przybrzeżny, z wieloma potencjalnymi "portami ucieczki" po drodze.

Z resztą, wcale nie chciałem do tych portów uciekać, ale zwiedzić ich jak najwięcej. Miałem w końcu aż dwa tygodnie, aby leniwie dopłynąć gdzieś w okolice Sztokholmu.

15 lipca 2018

Rejs "Bałtycka Włóczęga - cz. 3/5 - Rafał sam w łódce", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 15.07-25.07.2018


W życiu każdego żeglarza, przychodzi taki czas, kiedy nikt nie chce już z nim pływać. Jedni z tego powodu rozpaczają - inni się cieszą.

Kiedy na trzeci etap Bałtyckiej Włóczęgi 2018, z Kopenhagi do Sztokholmu, nikt mi się na listę załogi nie zapisał, targnęły mną sprzeczne uczucia.

Po jednej stronie pełzł strach. Brak doświadczenia i obawa przed nieznanym. I tym, czy sobie sam na morzu poradzę.

Po drugiej zaś stronie, rwała się do życia chęć doświadczenia czegoś nowego. I może nie tyle niebezpiecznego, co zdrowym rozsądkiem zakazanego.

I co? I jak się to skończyło? - pewnie zapytacie.

Wygrał oczywiście rozsądek. Nie będę przecież opisywał na blogu, jak siedzę w domu przed telewizorem ;)

14 lipca 2018

Rejs "Bałtycka Włóczęga - cz. 2/5 - Dania na drugie danie", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 02.07-12.07.2018


Po udanym pierwszym etapie rejsu przyszła kolej na drugi.

Ten odcinek został starannie zaplanowany, pod kątem jak najmniejszej ilości pełnomorskich wyzwań. Plan, nie do końca (we wszystkich szczegółach), został zrealizowany, ale szczęśliwie w porcie przeznaczenia się zakończył.

Oto nie krótka historia o Niemiec i Danii zdobywaniu oraz o rodzinnych więzi, na ciasnym pokładzie zacieśnianiu.

30 czerwca 2018

Rejs "Bałtycka Włóczęga - cz. 1/5 - Trzech panów w łódce, nie licząc gitary", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 25.06-29.06.2018


Co to jest: Osiem tygodni lata po morzu pływa?...

Tak - to Santa Pasta! Ten mały, dzielny statek wypływał w tym sezonie tak długi ślad GPS, że starczy na kilka, tak długich blogowych wpisów, że kawy Wam w kubkach nie starczy.

Dzisiaj relacja z pierwszego etapu, z której dowiecie się jak rejs nieśmiało, zacząć, pewność w trakcie zyskać i przebojem zakończyć.

1 października 2017

13 września 2017

Rejs "Noc z emigrantami", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 12-13.09.2017




Sprawa uchodźców budzi w Polsce duże emocje. Jedni straszą nas plagą wyłudzających zasiłki nierobów, a inni upatrują w tym zagrożenia islamizacją.

Znając jednak wydolność naszej polityki społecznej oraz naszą narodową, głęboko zaoraną katolicyzmem podświadomość, nie powinniśmy mieć poważniejszych obaw przed napływem emigracyjnej fali.

A gdy tylko statystyka z logiką stają za nami murem, usypia się nasza czujność. I właśnie wtedy, gdy nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji, dzieją się rzeczy, w które trudno uwierzyć.

Ja czułem się bardzo niecodziennie, kiedy w środku nocy, w marinie, do kokpitu załadowała mi się trójka emigrantów.

10 września 2017

Rejs "Siła Orkiestry", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 09-10.09.2017


WOŚP to jedna z niewielu ocalałych jeszcze z "dobrej zmiany" rzeczy, z której Polacy mogą być dumni.

Za co właściwie tak lubimy tę naszą Orkiestrę? Pewnie dokładnie za to, za co nienawidzą ją jej przeciwnicy.

W forsowanym ostatnio, jedynym słusznym przepisie na Polskę, zabrakło miejsca na oddolną inicjatywę i mobilizację społeczeństwa obywatelskiego.
Solą w oku jest zapewne przejrzystość rozliczeń finansowych WOŚP, nienaganna organizacja zbiórek i efektywne wykorzystanie zebranych środków.

Nie ma się o co tego Owsiaka czepić. A rynek katolickiej filantropii jednak psuje i monopol na źródło wszelkiego dobra przełamuje. No i skutecznością swoją, państwowy system finansowania służby zdrowia zawstydza.

Statystycznie rzecz biorąc, społeczeństwo niby głupie. A jednak jak się ludzie na takie przykłady dłużej napatrzą, to gotowi w końcu uświadomić sobie, że problemy rozwiązywać da się bardziej bezpośrednio - choćby, bez kosztownego aparatu urzędniczego. A już nie daj bóg, jak ten brak pośredników na wiarę swoich ojców przeniosą i w swoich praktykach religijnych stosować zaczną. Na to wodzowie nasi i dusz naszych przewodnicy, pozwolić sobie nie mogą.

Dużo nadziei wiązały, te nasze smutne władzy szeregi, z 25. finałem WOŚP.
Zaplanowana izolacja Jurka od wspierających go od zawsze telewizji, poczty czy też służb publicznych, miała w końcu postawić krzyżyk na jego wywrotowej organizacji.

Stało się jednak inaczej.

To był pogrom. Prezes - trzeba mu to przyznać - jak nikt inny, potrafi widowiskowo wygrywać z całą Europą 1:27. Ale w tym przypadku pozostało mu jedynie kota pod włos pogłaskać, a całe to zamieszanie z Orkiestrą przemilczeć. Co z resztą, jego telewizja posłusznie uczyniła.

Finalnie, na liczniku Orkiestry pierdyknęło ponad 105 złotych baniek! Kolejny spektakularny rekord WOŚP był niczym gest Kozakiewicza. Jeszcze Polska nie umarła, póki my żyjemy!

Nie wiem czy wiecie, ale z tych 105 melonów, aż 9 pochodziło z aukcji Allegro, w które swoje macki włożyła również s/y Santa Pasta. Ale nie byłoby tego rekordu, gdyby nie pewni dobrzy ludzie, których miałem okazję poznać osobiście...

3 września 2017

Rejs "Stary dureń i morze", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 02.09.2017


"Żeglarze dzielą się na starych i tych odważnych". Ja dodałbym od siebie jeszcze jeden typ - "durniów, którym się jakoś udało z morza wrócić".

Nie jest moim zamiarem podważać ludowe mądrości, ale trudno jest milczeć, kiedy doświadcza się pewnych rzeczy osobiście.

Bardzo krótką historię próby wyjścia w morze, którą za chwilę przedstawię, pragnąłem początkowo puścić w niepamięć. A już na pewno nie miałem zamiaru się nią dzielić publicznie. Wszak chwalić się nie było czym.

Odcisnęła się ona jednak tak głęboko w mojej korze przedczołowej, czy też innym hipokampie, że postanowiłem ją zrelacjonować. Ku przestrodze wszystkim wierzącym, że można sobie czynić Ziemię poddaną.

29 sierpnia 2017

Rejs "Łódką po pracy", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 28.08-29.08.2017


Po moim ostatnim sukcesie, moje żeglarskie życie zmieniło się nie do poznania. Nic nie mam do Wielkopolski, ale na prawdę był to zwrot o 180 stopni.

Pamiętacie moje zeszłosezonowe dojazdy jachtem do pracy? Kto się zgłaszał do załogi? Nikt.

No dobra -  kolega Rafał się raz zlitował, żebym do mariny w Sopocie nie wchodził samotnie. Ale do Górek Zachodnich wracałem już sam.

Jakże naiwny byłem wydając tysiące szwedzkich koron na własny jacht. Kupując go myślałem, że będę bardziej lubiany. Sądziłem, że ludzie, nawet jeżeli nie pomyślą, że jestem fajny, to chociaż będą udawać, aby sobie popływać.

A tu nic. Mimo, że jacht wymalowałem i w gadżety wszelakie doposażyłem, nic się nie zmieniło. I już myślałem, że dla ratowania honoru, będę musiał udawać swoją sympatię do samotnego żeglowania...

Gdy nagle, świat żeglarski przeszyła wiadomość o moim opłynięciu Wyspy Sobieszewskiej. I się zaczęło.

I nie chodzi zaraz o to, że się telefony urywały (mimo, że bezprzewodowe) i że maile nachodziły w takich ilościach, że Gugle musiały odpalić rezerwowe energii generatory, zwiększając poziom pyłów zawieszonych w Dolinie Krzemowej. Również nie o to, że byłem na ulicy rozpoznawany i nie mogłem się w parku pod krzakiem odpryskać.

To wszystko to nic. To przecież może mieć każdy podrzędny polityk. Wystarczy, że ogłosi chęć zburzenia pałacu w Warszawie, zamku w Malborku, czy też jakiejś innej wieży w Częstochowie.

Ja miałem coś więcej. Coś czego mi zazdrościł każdy żeglarz po andropauzie...