Pokazywanie postów oznaczonych etykietą AKM. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą AKM. Pokaż wszystkie posty

15 sierpnia 2019

To dobra łódka była - czyli o tym, gdzie się podziała s/y Santa Pasta - 15.08.2019



Decyzja o sprzedaży statku, na który przez kilka lat zasztauowało się furgonetkę nowego osprzętu i poświęciło niezliczoną ilość godzin pracy, nie jest ani łatwa, ani przyjemna. 

Cena sprzedaży używanego jachtu zupełnie nie pokrywa poniesionych na remont i doposażenie wydatków. A czasu spędzonego na dłubaniu w jachtowych instalacjach lepiej wcale na roboczogodziny nie przeliczać, aby w stanie równowagi psychicznej i w zdrowiu pozostać. 

Po prostu - nie opłaca się sprzedawać dopiero co wyremontowanego jachtu. A sprzedać jakikolwiek jacht za przyzwoitą cenę jest z rzeczą niezwykle trudną. Wiedzą o tym wszyscy!

Ale zawsze znajdzie się jeden niedouczony i...

13 sierpnia 2017

Rejs "Ku Chwale Orkiestry!", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 12.08-13.08.2017


Ludzie to odważne zwierzęta. A na dodatek niesamowicie gotowe do poświęceń.

Zdarzają się nawet tacy, którzy poświęcają swoje życie dla ojczyzny. Niestety, obecnie częściej widuje się tych, co poświęcają ojczyznę dla swojego życia.

Paradoksalnie, tych oddanych w całości, na prawdę słusznym sprawom, rzadko się w ogóle zauważa, a jeszcze mniej obdarza pamięcią i naśladuje.
Polegając na statystyce, można by śmiało wpaść w depresję i przestać zupełnie mieć nadzieję.

Na szczęście, nadal istnieją w naszym społeczeństwie jednostki zdegenerowane, podtrzymujące nasze osiągnięcia cywilizacji, na bezwstydnie wysokim poziomie. Posługujące się mózgiem, nie tylko w celu zdobycia pożywienia, majątku czy władzy. Ale również do czynienia rzeczy bardziej wartościowych i wzniosłych, często brnąc pod prąd i nie zważając przy tym na towarzyszące temu niewygody.

W tym tekście opowiem właśnie o takich dwóch zuchach, których miałem okazję poznać i z którymi dane mi było zagrać, w prawdopodobnie najlepszej orkiestrze na świecie.


8 maja 2016

Rejs "Home Run", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 30.04-07.05.2016


Kawałek ciastka to, czy wyzwanie?

Kupienie jachtu w Szwecji nie jest szczególnie trudnym zadaniem. Łódkę kupuje się łatwo, a z własnego doświadczenia mogę nawet stwierdzić, że zbyt łatwo.

Oczywiście mowa tu o samej tylko czynności kupna. Spełnienie dodatkowych założeń, że łódka ma unosić się na powierzchni wody oraz nie odstraszać swoim wyglądem i zapachem, sprawia że poziom trudności i stresu rośnie wykładniczo.

Prawdziwym wyzwaniem jest jednak dopiero przepłynięcie tych 300NM na grzbiecie swojej nowej inwestycji do domu. Aby się spełnić do końca, trzeba poczuć ten dreszczyk emocji, gdy zagląda się do zęzy sprawdzić czy aby łódka nie zmienia się nam w wannę z hydromasażem. A do tego wciskające się w głowę myśli, czy dławica nie zacznie przeciekać, silnik nie rzuci palenia w najmniej oczekiwanym momencie, lub wanta nie strzeli w nocy przy sztormowym bajdewindzie.

Dopiero jak uda się nam tego dokonać można mówić o sukcesie. Miarą dzielności łódki będzie suchość naszych skarpetek po rejsie. O naszym harcie ducha świadczyć będą natomiast nieobesrane ze strachu gacie - szczególnie gdyby skarpetki były już mokre.

Z dumą stwierdzam, że ja i moja nowa, stara łódka daliśmy radę. Aczkolwiek z powodu deficytu prysznica w drodze, mogę zdradzić Tobie - mój czytelniku - zamęczyłem gać bez liku.