31 lipca 2016

Rejs "Santa Pasta na wakacjach - 4/5 - Na fali, z połówką", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 29-31.07.2016


POPRZEDNI ETAP REJSU? KLIKAJ

Faktycznie - to już trzeci raz, w tym sezonie, przyszło mi przeprawiać się przez Bałtyk. Tym razem wyszło nam 113NM drogi nad dnem i zrobiliśmy to w niecałe 23h. Vega miło nas zaskoczyła i pokazała, że pływa na prawdę dobrze.

29.07.2016 o godzinie 2335 wyszliśmy z Karlskrony. Było już po zmroku i trzeba było nieco się skupić, by cało przejść przez szkiery i wyjechać na pełne morze.
Większość oznaczeń torów wodnych nie jest oświetlona i aby je dokładnie zlokalizować, musieliśmy wzbudzać ich odblaskowe elementy latarką.

Dochodząc do przesmyku w grobli, pomiędzy Kungsholms Fort i Drottningskärs kastell, przypomniałem sobie, że oprócz piwka na lunch i zbiornika z wodą, nie zatankowałem nic więcej. Była godzina 0030 gdy skojarzyłem, że silniki w jachtach nie żywią się wiatrem.

30 lipca 2016

Rejs "Santa Pasta na wakacjach - 3/5 - Z rodzinką po dziurach", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 25-29.07.2016



POPRZEDNI ETAP REJSU? KLIKAJ

Znający moją żonę czytelnicy, znają również jej zamiłowanie do morskich podróży. Wszyscy więc, zgodzimy się, że w zamian za odwagę i poświęcenie kilku swoich dni z życiorysu, na jachtową włóczęgę, należało jej się nieco obcowania z suchym lądem.

Popołudnie i cały kolejny dzień, po naszym przybyciu do Karlskrony, spędziliśmy zatem zwiedzając miasto i jego okolice.

Rozpoczęliśmy od znalezienia wypożyczalni rowerów, które miały nas ponieść nieco szybciej, ku nowym miejscom. Niestety, niedzielna nieczynność rowerowego biznesu, przesunęła nam termin pedałowanej wycieczki na kolejny dzień.

25 lipca 2016

Rejs "Santa Pasta na wakacjach - 2/5 - Przez Utklippan do celu.", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 22-24.07.2016

 

POPRZEDNI ETAP REJSU? KLIKAJ

Szybko nadszedł kolejny weekend i trzeba się było brać za realizację kolejnego etapu wakacyjnego projektu.

Etap był teoretycznie trudniejszy od poprzedniego. Tym razem mieliśmy przepłynąć Bałtyk. I nie ważne, że w poprzek, i że nie w najszerszym miejscu.

Przepłynięcie czegoś mokrego, zawsze budzi publiczne emocje. Szum medialny jest tym większy, im większe jest to coś, co przepływamy i mniejsze coś, na czym płyniemy.

18 lipca 2016

Rejs "Santa Pasta na wakacjach - 1/5 - Do Łeby z Górki", s/y Santa Pasta (Albin Vega 27), 15-17.07.2016


Jak co roku, również tego lata, pojawił się problem. Gdzie jechać na wakacje?

Ta cholerna szkoła, mając rodziców głęboko w zadzie, daje dzieciom aż dwa miesiące wolnego. I dzieje się tak co roku! Aż trudno w to uwierzyć - tyle było już reform edukacji i nadal nic. Nawet najnowsza "dobra zmiana" nie dała sobie  z tym rady.

No cóż - trzeba było mieć choć trochę ojcowskiego poczucia obowiązku. Zacząłem przeglądać wakacyjne oferty, płynące do nas, coraz bardziej szerokopasmowymi łączami, ze skąpanych w słońcu, południowych krajów. Ale wtem coś sobie przypomniałem.

10 lipca 2016

Bloczki, listwy i gadżety - Remont s/y Santa Pasta, cz.3


Po remoncie kadłuba, chciałem jak najszybciej zacząć pływać. Całą resztą łódki miałem zająć się po sezonie. Z reszty tej, wybrałem jednak kilka wyjątków.

Przed ponownym postawieniem masztu, dobrze było wykonać kilka rzeczy, aby później nie być zmuszonym do pracy na wysokościach.

9 lipca 2016

Dziura, mata, farba, szmata - Remont s/y Santa Pasta, cz.2


Oczekując na pojawienie się mechanika, zająłem się tym czym mogłem się zająć - kadłubem.

Robiąc założenie, że naprawa przekładni zajmie od tygodnia do dwóch, nie miałem za dużo czasu na full serwis.
Dwa tygodnie - to nie było na prawdę za wiele. Nie chcąc marnotrawić urlopu na pracę, miałem do dyspozycji jedynie popołudnia i weekendy. W ten sposób, nawet zakładając dobrą pogodę, ilość godzin na remont nie była oszałamiająca.
Część nadwodna przypominała modne w latach 80. wapnowane jeansy i wymagała - tak mi się zdawało - jedynie nieco kosmetyki.

8 lipca 2016

Olej, tulejka i uszczelka - Remont s/y Santa Pasta, cz.1


Nie olewaj...

OLEJU



Żaden szanujący się żeglarz nie bierze się za remont jachtu w sezonie, jeśli na prawdę nie musi. Ja też nie musiałem - teoretycznie. Wielu radziło mi bym - mimo "drobnych" usterek - dotrwał do jesieni na wodzie.

Mnie jednak spać nie dawał, wyciekający z przekładni Volvo Penta MD6A Combi, olej silnikowy. Raz, że nic nie powinno wyciekać z przekładni, a dwa - na pewno nie powinien to być olej. Mechanizmy przekładni nurzać się powinny bowiem jedynie w smarze stałym.

Wyglądało to na rozszczelnienie pomiędzy silnikiem a przekładnią. I tak się później okazało. Olej silnikowy wypływał przez zużyte uszczelnienie i wypłukiwał smar z przekładni, po czym wyciekał na zewnątrz dzięki równie zużytym uszczelnieniom combi.

Te właśnie fakty były główną przyczyną mojej decyzji o wyjęciu łódki z wody. Nie da się bowiem zdemontować przekładni combi bez demontażu śruby i wału, a to może nie udać się na wodzie.

Kiedy pewnego dnia znalazłem pół litra... Nie:) Oleju, pod silnikiem. A na dodatek sprężynę uszczelnienia bujającą się samotnie bez celu na wale, nabrałem pewności że decyzja o remoncie była słuszna.