Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Oliva. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Oliva. Pokaż wszystkie posty

21 kwietnia 2018

Wiosenna maseczka antyporostowa - Remont s/y Santa Pasta, cz. 13


Nie ma na świecie chyba nic gorszego, jak jacht wyciągnięty z wody. Niestety, w naszej strefie klimatycznej zdarza się to każdemu, przynajmniej raz w roku.

Jesienią 2017, już po raz drugi w swojej armatorskiej karierze, obserwowałem z ciekawością, wyłaniającą się z wody, podwodną część Santa Pasty. Ciekawy byłem czy i tym razem farba przeciwporostowa zrobiła robotę...

4 czerwca 2017

Jak teak zmienić w rurki i skąd się wziąć w kokpicie sznurki - Remont s/y Santa Pasta, cz. 10


Założone na mojej Albin Vedze (jeszcze pewnie w roku 1973) olinowanie stałe miało się nadzwyczaj dobrze. Za to elastyczne stalówki, pełniące rolę fałów, zaczynały mieć powoli dosyć i popuszczały.

Już w poprzednim sezonie zauważyłem na nich pojedyncze pęknięcia. Nie panikowałem, ponieważ przy naprężeniach występujących w fałach, takie uszkodzenia nie powinny stanowić zagrożenia dla bezpieczeństwa.
Ale zdarzyło mi się, już nie raz, zahaczyć o wystający drut i się skaleczyć - tym samym narazić siebie i załogę na przerażający widok krwi na pokładzie.

Łączenie stalówek z miękkimi linami było chyba kiedyś popularne. Celem tego zabiegu było zapewne zmniejszenie rozciągliwości fału (część stalowa), bez utraty komfortu ręcznej obsługi (część miękka).

Ale nowe materiały, z których dzisiaj przędzie się liny, zmieniły żeglarski świat na zawsze. Postanowiłem i ja ruszyć śladem technologicznego postępu i zastąpić zimną stal, czymś bardziej przytulaśnym...

9 kwietnia 2017

Dwie farby puszki i brudne paluszki - Remont s/y Santa Pasta, cz.4


Jakoś tak się złożyło, że nie zimą nie byłem na łódce ani razu. Ale klubowy kolega Robert nie próżnował i oprócz swojej Goplany, doglądał również mojej Santa Pasty. Jemu to zawdzięczamy to mrożące krew w żyłach zimowe zdjęcie.

W końcu jednak, z początkiem kwietnia, zima odpuściła i przyszedł czas aby zajrzeć świętej pod sukienkę, a nawet ją zdjąć.

Mówi się, że po malowaniu łódki ma się spokój na kilka lat. I prawdę się mówi, choć zupełnego spokoju, to armator chyba nigdy nie uświadczy.

Burty noszące ślady przytulania się kadłuba do różnych kei bałtyckich portów, wyglądały słabo. Co prawda, siedząc w kokpicie tego nie widać. Ale ja i tak coś chciałem z tym zrobić.

Póki co jednak zająłem się tym czego normalnie nie widać...