Pokazywanie postów oznaczonych etykietą remont. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą remont. Pokaż wszystkie posty

28 sierpnia 2021

Półinteligentny Projekt Darwin - Sezon 2 - Opowieść krótka i niemorska, ale z pompą.

Każdy armator wie, że remont na jachcie nigdy się nie kończy. I aby wypłynąć w morze, należy w pewnym momencie powiedzieć sobie dość - po prostu schować narzędzia do bakisty, kupić szarą taśmę naprawczą i oddać zmurszałe na knagach cumy.

Warto jednak, zanim wypłyniemy, jeszcze raz przetestować niektóre systemy, od których zależeć będzie nasze bezpieczeństwo. Szczególnie te nowe. Bo "nowe" nie znaczy wcale "sprawne" - o czym przekonałem się podczas pewnej zabawy w jachtowej piwniczce...

21 sierpnia 2021

Półinteligentny Projekt Darwin - Sezon 2 - Sieć nowego pokolenia

Opinie o tym, czy nowoczesna elektronika ułatwia, czy utrudnia nam codzienne życie, mogą być podzielone. Jednak w żeglarstwie morskim pływanie po szkierach, czy zatłoczonych akwenach bez nowoczesnych instrumentów nawigacyjnych, zdaje się być dzisiaj odmianą masochizmu.

Idąc za tym trendem postanowiłem i ja upgrejdować urządzenia dzięki, którym będę miał więcej odwagi wyjść w morze. No i więcej pewności, że do portu bezpiecznie wrócę.

5 czerwca 2021

Półinteligentny Projekt Darwin - Sezon 2 - Szmatologia endoskopowa

 

Kiedy w czasach wczesnej młodości marzyły mi się zabawy w lekarza, ze szkolnymi koleżankami, głównym rekwizytem na czasie był wtedy stetoskop.
Od tamtych dni, minęło ładnych paręnaście lat i urosło kilka drzew. Polskę udało się nam w tym czasie obrócić w ruinę, ale postep w medycynie parł do przodu - pomimo wszystkich przeciwności.
I kiedy niedawno, znowu przyszło na myśl w doktora się zabawić, wyobraźnię skierowałem już ku technikom medycznym odpowiadającym czasom współczesnym.  
Dane mi bowiem było wczuć się w pierwszoplanową rolę specjalisty, wykonującego skomplikowany zabieg laporoskopowy. Sprawa wyglądała poważnie, a przeprowadzona operacja obejmowała dość głęboką penetrację. 
Niestety, rzecz tym razem nie dotyczyła zabawy z kobietami. Ale może to i dobrze, bo jedyne co mi wtedy wylało to była ropa...

22 maja 2021

Półinteligentny Projekt Darwin - Sezon 2 - Zielony tuning


Jak powszechnie wiadomo i sugeruje sama nazwa, jacht żaglowy porusza się dzięki żaglom. W oficjalnych dokumentach rejestracyjnych takiej jednostki, żagle wymieniane są jako napęd podstawowy. 
To właśnie żagle pierwsze dostrzega się na horyzoncie. I to one przydają każdej żeglarskiej fotografii odpowiedniego klimatu. O nich też, nierzadko (a już szczególnie gdy są białe) powstają żeglarskie opowieści... 

Ale czy rzeczywiście żagle są na jachcie najważniejsze? 

A co z silnikiem? Czy napęd, zwany (moim zdaniem niesłusznie) "pomocniczym", nie zasługuje również na uznanie? Ot przydałaby się, od czasu do czasu, jakaś fotografia Diesla w kalendarzu na ścianę... A może chociaż jakieś słowo zaśpiewane maszyną spalinową natchnionego poety? 
W czym to niby, dramaturgia opowieści o zatartym na fali silniku, ma ustępować podartym przez sztorm żaglom? No czym?

Ja się przyznam, że tego pojąć rady nie daję i się z tym porządkiem absolutnie nie zgadzam. Ale chcąc zmienić ten świat - zacznę od siebie. Nie tylko od wtorku, zapraszam więc na opowieść o pewnym motorku...

20 listopada 2020

Półinteligentny Projekt Darwin - Sezon 2 - Automatyka dyskretna


Pewnego popołudnia, w Gdańsku, w Górkach Zachodnich, na przystani AKM, na pokładzie s/y Darwin, w części rufowej, przy prawej knadze, uważni remontowi podglądacze zauważyć mogli pojawienie się trzech łbów od śrub. 

Były to zwykłe śruby, ale odkąd znalazły się na moim jachcie, od razu stały się jednym z ważniejszych jego elementów. Nie każdy jednak, kto je oglądał, od razu, doceniał ich moc...

I nic w tym dziwnego. Choć te trzy wystające łebki przyczynić się mogły do redukcji lub nawet zniknięcia całej załogi, to jednak winne były tego tylko pośrednio. Prawdziwa moc kryła się w tym, z czym te śruby się mocowały i co dyskretnie ukryte zostało pod pokładem...

13 listopada 2020

Półinteligentny Projekt Darwin - Sezon 2 - Robota pod przykrywką

Czyszczenie zbiornika wody było jedyną zaplanowaną czynnością serwisową na jachcie, już w momencie zakupu. 

W modelu HR 312 zbiornik ten usytuowany jest pod podłogą mesy i trudno jest do niego zajrzeć bez demontażu tej podłogi. Z tego też względu, nie zaglądałem tam przed podpisaniem umowy kupna. Nie było też czasu oraz chęci aby zajrzeć do niego zaraz po zakupie - cokolwiek bym tam nie znalazł, było już i tak moim problemem.

Larsa - poprzedniego właściciela jachtu - poznaliście już chyba jako utalentowanego sprzedawcę, więc nie muszę wspominać, że gwarantował on czysty zbiornik, a wodę w nim zdatną do picia.

To, że zbiornik nie zawierał już dawno czystej wody, dowodziły już próbki z kranu, pobrane podczas  mojego pierwszego rejsu do Polski. Rozkołysany na morzu kadłub doskonale, nie tylko mieszał, ale i wstrząsał zawiesiną, która zawierała więcej szumowin niż Gdańskie piwo w latach 80'. 

Picie takiej wody (nawet przegotowanej) byłoby aktem desperacji. Inspekcja zbiornika jawiła się koniecznością. W końcu przyszedł i na to czas...

6 listopada 2020

Półinteligentny Projekt Darwin - Sezon 2 - Od wstydu do epoksydu


W roku 2020, marzec przyniósł nie tylko wiosnę ale i pandemię. Nikt już nie spoglądał na świat tak samo jak wcześniej. Jachtów nie wpuszczano do portów, a ludziom zakazano wchodzić do lasu. 

Ogłoszony lockdown spowodował opóźnienie wodowania w naszym klubie żeglarskim. A przy tej ilości tworzonych na kolanie rządowych rozporządzeń, nie można było być pewnym co do tego, gdzie można będzie w tym sezonie popłynąć i jak długo właściwie potrwa tegoroczne pływanie.

Lepszej okazji nie będzie - pomyślałem. I postanowiłem zmarnować najlepszy sezon jaki do zmarnowania mógł się trafić...

15 listopada 2019

Półinteligentny Projekt Darwin - Sezon 1 - Od urzędowego papierka do złamanego młotka

Wszystko co dobre, szybko się kończy. Sprowadzanie jachtu też nie trwa wiecznie i po burzliwych morskich przygodach czas oddać się parszywej lądowej egzystencji.

Rejestracja i ubezpieczenie jachtu to normalna kolej rzeczy, jaka następuje po zakupie. A ponieważ ostatnio poszło mi z tym całym urzędowym stuffem nadzwyczaj sprawnie, nie spodziewałem się i tym razem najmniejszych trudności.

Dla przypomnienia wspomnę tylko, że zanim w 2016 roku sprowadziłem Albin Vegę z ziemi szwedzkiej do Wolski, miałem ją już ubezpieczoną i zarejestrowaną.

Tym razem wybrałem znaną i cieszącą się zaufaniem armatorów jachtowych na całym świecie firmę Pantaenius. Powód był prosty - przebijali innych dużo lepszą ofertą pełnego ubezpieczenia na obszar nie tylko Bałtyku, ale i Morza Północnego, na które zamierzałem się w końcu wybrać.

Po zaakceptowaniu oferty, liczyłem na szybkie załatwienie sprawy na podstawie zdjęć jachtu lub ewentualnej wizji lokalnej. I tu się przeliczyłem...

10 maja 2019

Zimne piwo na gorącym makaronie - Remont s/y Santa Pasta, cz.21



Żeglowanie po Bałtyku mało komu kojarzy się z upałami. Morze nasze, od dawien dawna, wystawiane za kosze rufowe (i za potrzebą), żeglarskie dupska odmraża.

Ale zdarzają się w letnim sezonie dni - a czasem nawet całe tygodnie - wyjątkowo gorące. Będąc w tym czasie na wypoczynkowym urlopie, nie mamy oczywiście na co narzekać. Ale oprócz lejącego się z nieba żaru, fajnie byłoby gdyby do gardeł naszych lało się w tym czasie coś zimnego.

Oto jest krótka historia kambuzowej rozpierduchy, która morski zasięg zimnego napoju, załodze Santa Pasty, znacznie zwiększyła.

15 czerwca 2018

Powrót do gniazd - Remont s/y Santa Pasta, cz.20


Uporządkować...
ELEKTRONY


Kiedy w jakimś sklepie internetowym wypatrzyłem tester gniazd elektrycznych, wszystko potem potoczyło się już bardzo szybko...

8 czerwca 2018

Poddupek pełną gąbą - Remont s/y Santa Pasta, cz. 19


W środowisku armatorów znane jest powiedzenie, że jacht powinien mieć tyle stóp długości, ile lat ma jego właściciel.

Nikt jednak nie bierze tego na poważnie. Wszyscy wiemy, że ilość stóp koreluje, mniej z wiekiem armatora, a dużo bardziej z grubością jego portfela.

A ja Wam z dumą dzisiaj zakomunikuję, że się długością wcale nie przejmuję. A bardziej niż o stopy, dbam o własny tyłek.

2 czerwca 2018

Nawiguję, więc żyję - Remont s/y Santa Pasta, cz. 18


Przez wszystkie moje lata spędzone na morzu (a będzie ich już ze trzy i pół) miałem do czynienia z różnego rodzaju nawigacją. Niektóre osobiście stosowałem, a o innych tylko słyszałem.

Niewątpliwie najciekawszą, jaką poznałem, była nawigacja lingwistyczna...

1 czerwca 2018

Dziura od powietrza - Remont s/y Santa Pasta, cz. 17


Co ja mogę? Już taki jestem. Lubię sobie czasem wiosną, tak na chwilę, wpaść na łódkę i podumać. 
O czym? A o rzeczach różnych - kwadratowych i podłużnych. Ot chociażby lubię sobie tak pomyśleć, czy by może tak dzisiaj jakiej kapitalki nie strzelić w dziobówce?

28 maja 2018

O maszynie, która robi 'klik' - Remont s/y Santa Pasta, cz. 16


Kabestany firmy Lewmar cieszą się ogólnie dobrą opinią. Dlatego i ja ucieszyłem się, kiedy kupując łódkę, zastałem je na obu burtach.

Gdy jednak, po jakimś czasie, przyjrzałem się im dokładniej, zauważyłem na jednym z gniazd pęknięcie. I poczułem się, jakby to mi serce pękło.

Niejeden rejs z tą usterką eksploatacyjną odbyłem, ale niepokoiło mnie, że kiedyś na morzu może nastąpić ten ostatni klik, po którym nic więcej nie usłyszę.

26 maja 2018

Wyrolowany - Remont s/y Santa Pasta, cz. 15


Ech, gdyby tylko istniały zawody w składaniu i stawianiu masztu, na jachtach klasy Albin Vega. Byłbym na pewno mistrzem. Podczas tej wiosny robiłem to już dwukrotnie.
A wszystko za sprawą oszczędności, które chciałem poczynić, przy zakupie nowego osprzętu. Miał być spektakularny sukces. Miało być tak pięknie. Zostałem jednak wyrolowany...

5 maja 2018

G-force tank - Remont Santa Pasta cz. 14


Najeść, to się każdy może. Trochę lepiej, lub czasem trochę gorzej. Ale przecież nie oto chodzi, jak co potem komu wychodzi. Po prostu - czasami człowiek musi, inaczej się udusi. Wszak wszystko, co w siebie wmusi, kiedyś w końcu wyjść musi.

21 kwietnia 2018

Wiosenna maseczka antyporostowa - Remont s/y Santa Pasta, cz. 13


Nie ma na świecie chyba nic gorszego, jak jacht wyciągnięty z wody. Niestety, w naszej strefie klimatycznej zdarza się to każdemu, przynajmniej raz w roku.

Jesienią 2017, już po raz drugi w swojej armatorskiej karierze, obserwowałem z ciekawością, wyłaniającą się z wody, podwodną część Santa Pasty. Ciekawy byłem czy i tym razem farba przeciwporostowa zrobiła robotę...

10 kwietnia 2018

Bacterius Engineus Stopus - Remont s/y Santa Pasta, cz. 12


Ekologia kosztuje - zrozumie ten, komu się silnik popsuje.

Nigdy nie byłem przeciw ekologii, ale przeciw głupocie zawsze - przynajmniej się staram. Były już ekologiczne żarówki z rtęcią i nie jestem pewien czy bio dodatki do paliw nie są kolejnym pseudoekologicznym bełkotem.

Zastanawiam się na ile przyrodzie taki eko-koktajl służy. Ile zbiorników trzeba potem umyć, paliwa skażonego zutylizować, filtrów wymienić, czy też dodatków bakteriobójczych wyprodukować i w komorze silnika spalić.
W każdym razie, mnie ten cały pomysł z biopaliwami na zdrowie nie wyszedł...

16 lipca 2017

Wytrzymać napięcie, czyli z kablami pod prąd. - Remont s/y Santa Pasta, cz. 11



Każdy jacht miewa większe, lub jeszcze większe problemy z instalacją elektryczną. Taki wniosek wyciągnąłem z nałogowego czytania forów żeglarskich.

Na mojej Vedze instalacja zdawała się jednak działać poprawnie. Nie licząc kilku zaśniedziałych styków, wszystko grało i buczało, w rytmie przemieszczającego się swobodnie strumienia elektronów.

Tak być nie może - pomyślałem. Coś trzeba było z tym zrobić. Nie mogłem sobie pozwolić na taką alienację w środowisku żeglarskim. Też chciałem mieć coś niedziałającego, o czym mógłbym porozmawiać na forum.

Zabrałem się więc za elektro-remont...

4 czerwca 2017

Jak teak zmienić w rurki i skąd się wziąć w kokpicie sznurki - Remont s/y Santa Pasta, cz. 10


Założone na mojej Albin Vedze (jeszcze pewnie w roku 1973) olinowanie stałe miało się nadzwyczaj dobrze. Za to elastyczne stalówki, pełniące rolę fałów, zaczynały mieć powoli dosyć i popuszczały.

Już w poprzednim sezonie zauważyłem na nich pojedyncze pęknięcia. Nie panikowałem, ponieważ przy naprężeniach występujących w fałach, takie uszkodzenia nie powinny stanowić zagrożenia dla bezpieczeństwa.
Ale zdarzyło mi się, już nie raz, zahaczyć o wystający drut i się skaleczyć - tym samym narazić siebie i załogę na przerażający widok krwi na pokładzie.

Łączenie stalówek z miękkimi linami było chyba kiedyś popularne. Celem tego zabiegu było zapewne zmniejszenie rozciągliwości fału (część stalowa), bez utraty komfortu ręcznej obsługi (część miękka).

Ale nowe materiały, z których dzisiaj przędzie się liny, zmieniły żeglarski świat na zawsze. Postanowiłem i ja ruszyć śladem technologicznego postępu i zastąpić zimną stal, czymś bardziej przytulaśnym...