21 listopada 2015

Podręczniki RYA




Seria podręczników RYA jest moją ulobioną serią wydawniczą. Doskonale skompresowana wiedza, która po prostu działa w praktyce.

Można troszkę ponarzekać na jakość przekładów z wersji angielskiej. Zdarzają się błędy językowe, ale nie upośledzają znacznie wartości merytorycznych książek.

Brytyjczycy obarczeni są genetycznie żeglarską tradycją wielu pokoleń. I nie ma się im co dziwić - mają się wszak gdzie uczyć. Pewnie nie wszyscy się z tym zgodzą, ale słyszałem już opinie, że większym kunsztem morskiej nawigacji i umiejętności żeglarskich, należy wykazać się żeglując na pływach wokół wysp brytyjskich, niż przepływając Ocean Atlantycki "w pasatach". Myślę, że jest w tym dużo prawdy.

Każdy podręcznik serii pisany jest przez innego autora, więc trudno dokonać ich ogólnej oceny. Na uznanie zasługuje jednak bogaty w informacje, zwięzły styl wszystkich książek i ich staranne opracowanie graficzne. Są to niewątpliwie cechy dobrych podręczników, do których można stale wracać jak do poradników.

Seria RYA gości nie tylko na mojej półce w domu, ale często poszczególne jej książki udają się ze mną w rejsy. Polecam każdemu, kto chce w przystępny sposób dowiedzieć się czegoś więcej i nieco inaczej niż uczą na kursach "pod patronatem" PZŻ.



Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis i chcesz podziękować mi za czas spędzony przy jego tworzeniu, a także dać mi siłę do dalszej radosnej twórczości, która odbywa się zwykle w późnych godzinach wieczornych, możesz postawić mi kawę - będzie mi niezwykle miło :) Rafał.



14 listopada 2015

"Nawigacja elektroniczna" Tim Bartlett

"Nawigacja elektroniczna" Tim Bartlett
Pomimo szybkiego rozwoju urządzeń elektronicznych i idącej za tym wygody i wzrostu dokładności prowadzonej nawigacji, nadal obowiązującą oficjalnie jest nawigacja tradycyjna, prowadzona na mapie papierowej.

Oznaczanie na mapie papierowej bieżącej pozycji jachtu w pewnych odstępach czasu jest dobrą praktyką, która w razie awarii urządzeń elektronicznych zapewnia nam minimum informacji o naszym położeniu.

Mało kto jednak w dzisiejszych czasach pozbywa się całkowicie wygody, jaką oferują najnowsze zdobycze techniki. Większość znanych mi żeglarzy używa mapy papierowej jedynie jako analogowego "backupu" - jeśli w ogóle jej używa. Większość z nas woli zdublować urządzenia elektroniczne zmniejszając prawdopodobieństwo całkowitej utraty wsparcia ze strony techniki. Człowiek to leniwa bestia i szybko przyzwyczaja się do wygody jaką oferuje galopujący postęp technologiczny.

Książka "Nawigacja elektroniczna" nieco dokładniej, niż instrukcje obsługi, omawia występujące na jachtach urządzenia służące nawigacji elektronicznej. Autor - Tim Bartlett omawia bardzo przystępnie ich budowę i sposób działania, ich zalety i wady, do których należą również błędy wskazań każdego z tych urządzeń.

Książka zawiera wiedzę niezbędną do zrozumienia działania i prawidłowego interpretowania wyników prezentowanych przez urządzenia nawigacji elektronicznej. Jest to wiedza, z którą każdemu żeglarzowi przyjdzie się sprawdzić w praktyce wcześniej czy później.



Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis i chcesz podziękować mi za czas spędzony przy jego tworzeniu, a także dać mi siłę do dalszej radosnej twórczości, która odbywa się zwykle w późnych godzinach wieczornych, możesz postawić mi kawę - będzie mi niezwykle miło :) Rafał.



"O żeglowaniu" Robin Knox-Johnston

O autorze tej książki mówi się, że o żeglowaniu wie na pewno więcej od innych.

Lektura jest zbiorem felietonów, które Robin Knox-Johnston przez kilkanaście lat publikował na łamach miesięcznika "Yachting World".

Książkę kupowałem "na czuja". Nikt mi jej wcześniej w żaden sposób nie rekomendował. Zamawiając ją, miałem po prostu ochotę na coś odbiegającego od podręcznikowego stylu ostatnio przeczytanych pozycji.

Pierwsze strony nie wywarły na mnie większego wrażenia. Ale zanim zdążyłem pomyśleć, że kupując "O żeglowaniu" zmarnowałem pieniądze, byłem już w połowie - książki, oraz zarwanej nocy.

Autor dokonał podziału tematów, grupując powiązane tematycznie felietony w sekcje. Jednak rozległy obszar poruszanych tematów nadal zapewnia ich różnorodność.

W książce znajdziemy opisy zarówno niewiarygodnych przygód autora na środku oceanu, filozoficzne rozważania na temat kierunku rozwoju żeglarstwa jak i przyziemne problemy z urzędami, z którymi muszą borykać się nie tylko polscy żeglarze i armatorzy.

Książka przyjemna w czytaniu i warta polecenia.



Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis i chcesz podziękować mi za czas spędzony przy jego tworzeniu, a także dać mi siłę do dalszej radosnej twórczości, która odbywa się zwykle w późnych godzinach wieczornych, możesz postawić mi kawę - będzie mi niezwykle miło :) Rafał.



10 października 2015

"Dookoła świata bez sztormów" Andrzej Urbańczyk

Jest to druga, przeczytana przeze mnie książka Andrzeja Urbańczyka. Spodziewałem się po niej zyskać nieco informacji na temat planowania rejsów. I otrzymałem je w dawce uderzeniowej.

O ile czytana wcześniej "Nawigacja prosta, łatwa i zabawna" - tego samego autora, pozostawiła po sobie pewien niesmak, to "Dookoła świata bez sztormów" całkowicie zrehabilitowała w moich oczach Andrzeja Urbańczyka.

Jestem pełen podziwu dla umiejętności analitycznego podejścia autora do tematu planowania rejsów. Nie byłem dotychczas świadomy tego, że można tak sprawnie posługiwać się danymi meteorologicznymi różnych akwenów i za pomocą statystyki tak znacznie podnosić bezpieczeństwo i szanse powodzenia rejsów.

Książka na pewno ostudzi zamiary porywających się na oceaniczne wyprawy bez wcześniejszego przygotowania. Uświadamia bowiem niedowiarkom, że rejs zaczyna się na długo wcześniej przed wzięciem cum na pokład.

Bardzo przypadły mi do gustu przedstawione w książce diagramy, którymi autor posługuje się osobiście w planowaniu rejsów.

Uważam, że jest to wartościowa lektura, do której na pewno jeszcze kiedyś wrócę.



Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis i chcesz podziękować mi za czas spędzony przy jego tworzeniu, a także dać mi siłę do dalszej radosnej twórczości, która odbywa się zwykle w późnych godzinach wieczornych, możesz postawić mi kawę - będzie mi niezwykle miło :) Rafał.



22 września 2015

R'N'R - czyli Rejs Na Rugię, s/y Gefion (Bavaria 37 Cruiser), 12-16.09.2015


Aby odebrać łódkę w Świnoujściu około godziny 1400, należało wyjechać z Trójmiasta około 0730. Druga grupa załogantów jechała w tym czasie z Piły - jak później dało się słyszeć w niemieckich marinach piosence - "miasta seksu i biznesu".

Była sobota, więc drogi były przejezdne i podróż zleciała szybko. Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do samochodowej kolejki na prom. Nie mieliśmy tylko pewności czy to ten właściwy. Kilkadziesiąt metrów wcześniej mijaliśmy drogowskaz na Kasibór. Taką właśnie nazwę skojarzyłem z polecanym mi kierunkiem. Są dwie przeprawy i tylko jedna jest dla turystów - Kasibór.

Skręcając w drogę według znaków, zamiast na promie, prawie wylądowaliśmy w miejscowości o tej właśnie nazwie. Zawróciliśmy czym prędzej i ustawiliśmy się w tej samej kolejce, która w międzyczasie już znacznie urosła. Na szczęście załapaliśmy się na prom jako ostatni samochód wzięty na pokład.