Rewelacyjna moim zdaniem książka i lektura obowiązkowa dla każdego samodzielnie prowadzącego rejsy morskie. Jest to już drugie wydanie, rozszerzone o opis wydarzeń obejmujących rok 2012.
Władysław Dąbrowski zebrał w książce i przystępnie opisał wypadki i awarie polskich jachtów, jakie wydarzyły się na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.
Wszystkie opisy przypadków uzupełnione zostały o orzeczenia izb morskich, co czyni lekturę miejscami nudną. Ale dzięki takiemu podejściu, dociekliwy czytelnik zyskuje niezwykle dokładną analizę przyczyn i skutków wypadków.
12 grudnia 2015
22 listopada 2015
Rejs "Zatokowy Blues", s/y Atsea I (Bavaria 32 Avangarde), 13-15.11.2015
Okazja czyni żeglarza.
Fejsbuk - wbrew powszechnej opinii, czasami pozwala oderwać się człowiekowi od ekranu komputera.
Pewnego późnego popołudnia, skrolując zawzięcie swoją ścianę zauważyłem reklamę listopadowych weekendówek oferowanych przez firmę ATSEA.
Dostać jacht w sezonie na weekend graniczy z cudem, albo z bardzo nieekonomiczną dopłatą. Ale gdy nadchodzi jesień i Bałtyk zaczyna trącić sztormem, stanowisko armatorów zmienia się diametralnie.
Niby od niechcenia, pokazałem Elizie fejsowe ogłoszenie, wzdychając przy tym głęboko i spoglądając (tak smutno jak tylko umiałem) gdzieś w dal za okno. Wtem nagle usłyszałem magiczne słowa: "No to jedź".
Nie wiem na ile zostało to z jej strony przemyślane, czy też powiedziane na poważnie i czy przypadkiem nie dotyczyło zakupów w hipermarkecie. Nie starałem się dociekać i dopytywać. "Mądrej głowie, dość dwie słowie." Namówiła mnie - rozpocząłem poszukiwania załogi.
Nie liczyłem na zbyt wielu chętnych o tej porze roku. Mimo, że moja rejsowa spamlista zawierała już kilkadziesiąt adresów mailowych - odpowiedzi było niewiele, a większość i tak negatywnych.
Początkowo myślałem o szybkiej przebieżce na Bornholm, z któregoś portu Pomorza Zachodniego. Jednak braki kadrowe i statystyki pogodowe skierowały mnie na bardziej skromniejsze cele. Zatoka Gdańska też się w końcu na łykend nadaje.
21 listopada 2015
"Praktyka oceaniczna" Krzysztof Baranowski
Dotychczas omijałem pozycje tego autora. Jeszcze zanim zainteresowałem się czynnie żeglarstwem, słyszałem już dużo o Krzysztofie Baranowskim. A ja tak już mam, że staram się pozostać poza wpływem autorytetów z danej dziedziny do momentu, aż sam nie poznam podstaw i na bazie własnego praktycznego doświadczenia nie wykształcę sobie swoich poglądów na dany temat.
Kiedy jednak przeczytałem "Praktykę oceaniczną" żałowałem, że nie zrobiłem tego wcześniej.
Autor z niezwykłą swobodą przechodzi przez wszystkie tematy związane z żeglugą - nie tylko oceaniczną. W książce znajdziemy obszerne informacje dotyczące planowania i organizacji rejsów, budowy i utrzymania jachtów, technik żeglugi i zapewnienia bezpieczeństwa w różnych morskich warunkach. Wiedza jest uporządkowana i skompresowana do odpowiednich dawek przyswajalnych dla czytelnika.
Jest to podręcznik, który czyta się z przyjemnością. Mimo pochłonięcia wcześniej wielu żeglarskich lektur, to właśnie "Praktyka oceaniczna" Krzysztofa Baranowskiego najbardziej usystematyzowała i uzupełniła moją żeglarską wiedzę.
Jeżeli spodobał Ci się ten wpis i chcesz podziękować mi za czas spędzony przy jego tworzeniu, a także dać mi siłę do dalszej radosnej twórczości, która odbywa się zwykle w późnych godzinach wieczornych, możesz postawić mi kawę - będzie mi niezwykle miło :) Rafał.
Podręczniki RYA
Seria podręczników RYA jest moją ulobioną serią wydawniczą. Doskonale skompresowana wiedza, która po prostu działa w praktyce.
Można troszkę ponarzekać na jakość przekładów z wersji angielskiej. Zdarzają się błędy językowe, ale nie upośledzają znacznie wartości merytorycznych książek.
Brytyjczycy obarczeni są genetycznie żeglarską tradycją wielu pokoleń. I nie ma się im co dziwić - mają się wszak gdzie uczyć. Pewnie nie wszyscy się z tym zgodzą, ale słyszałem już opinie, że większym kunsztem morskiej nawigacji i umiejętności żeglarskich, należy wykazać się żeglując na pływach wokół wysp brytyjskich, niż przepływając Ocean Atlantycki "w pasatach". Myślę, że jest w tym dużo prawdy.
Każdy podręcznik serii pisany jest przez innego autora, więc trudno dokonać ich ogólnej oceny. Na uznanie zasługuje jednak bogaty w informacje, zwięzły styl wszystkich książek i ich staranne opracowanie graficzne. Są to niewątpliwie cechy dobrych podręczników, do których można stale wracać jak do poradników.
Seria RYA gości nie tylko na mojej półce w domu, ale często poszczególne jej książki udają się ze mną w rejsy. Polecam każdemu, kto chce w przystępny sposób dowiedzieć się czegoś więcej i nieco inaczej niż uczą na kursach "pod patronatem" PZŻ.
Można troszkę ponarzekać na jakość przekładów z wersji angielskiej. Zdarzają się błędy językowe, ale nie upośledzają znacznie wartości merytorycznych książek.
Brytyjczycy obarczeni są genetycznie żeglarską tradycją wielu pokoleń. I nie ma się im co dziwić - mają się wszak gdzie uczyć. Pewnie nie wszyscy się z tym zgodzą, ale słyszałem już opinie, że większym kunsztem morskiej nawigacji i umiejętności żeglarskich, należy wykazać się żeglując na pływach wokół wysp brytyjskich, niż przepływając Ocean Atlantycki "w pasatach". Myślę, że jest w tym dużo prawdy.
Każdy podręcznik serii pisany jest przez innego autora, więc trudno dokonać ich ogólnej oceny. Na uznanie zasługuje jednak bogaty w informacje, zwięzły styl wszystkich książek i ich staranne opracowanie graficzne. Są to niewątpliwie cechy dobrych podręczników, do których można stale wracać jak do poradników.
Seria RYA gości nie tylko na mojej półce w domu, ale często poszczególne jej książki udają się ze mną w rejsy. Polecam każdemu, kto chce w przystępny sposób dowiedzieć się czegoś więcej i nieco inaczej niż uczą na kursach "pod patronatem" PZŻ.
Jeżeli spodobał Ci się ten wpis i chcesz podziękować mi za czas spędzony przy jego tworzeniu, a także dać mi siłę do dalszej radosnej twórczości, która odbywa się zwykle w późnych godzinach wieczornych, możesz postawić mi kawę - będzie mi niezwykle miło :) Rafał.
14 listopada 2015
"Nawigacja elektroniczna" Tim Bartlett
Pomimo szybkiego rozwoju urządzeń elektronicznych i idącej za tym wygody i wzrostu dokładności prowadzonej nawigacji, nadal obowiązującą oficjalnie jest nawigacja tradycyjna, prowadzona na mapie papierowej.
Oznaczanie na mapie papierowej bieżącej pozycji jachtu w pewnych odstępach czasu jest dobrą praktyką, która w razie awarii urządzeń elektronicznych zapewnia nam minimum informacji o naszym położeniu.
Mało kto jednak w dzisiejszych czasach pozbywa się całkowicie wygody, jaką oferują najnowsze zdobycze techniki. Większość znanych mi żeglarzy używa mapy papierowej jedynie jako analogowego "backupu" - jeśli w ogóle jej używa. Większość z nas woli zdublować urządzenia elektroniczne zmniejszając prawdopodobieństwo całkowitej utraty wsparcia ze strony techniki. Człowiek to leniwa bestia i szybko przyzwyczaja się do wygody jaką oferuje galopujący postęp technologiczny.
Książka "Nawigacja elektroniczna" nieco dokładniej, niż instrukcje obsługi, omawia występujące na jachtach urządzenia służące nawigacji elektronicznej. Autor - Tim Bartlett omawia bardzo przystępnie ich budowę i sposób działania, ich zalety i wady, do których należą również błędy wskazań każdego z tych urządzeń.
Książka zawiera wiedzę niezbędną do zrozumienia działania i prawidłowego interpretowania wyników prezentowanych przez urządzenia nawigacji elektronicznej. Jest to wiedza, z którą każdemu żeglarzowi przyjdzie się sprawdzić w praktyce wcześniej czy później.
Oznaczanie na mapie papierowej bieżącej pozycji jachtu w pewnych odstępach czasu jest dobrą praktyką, która w razie awarii urządzeń elektronicznych zapewnia nam minimum informacji o naszym położeniu.
Mało kto jednak w dzisiejszych czasach pozbywa się całkowicie wygody, jaką oferują najnowsze zdobycze techniki. Większość znanych mi żeglarzy używa mapy papierowej jedynie jako analogowego "backupu" - jeśli w ogóle jej używa. Większość z nas woli zdublować urządzenia elektroniczne zmniejszając prawdopodobieństwo całkowitej utraty wsparcia ze strony techniki. Człowiek to leniwa bestia i szybko przyzwyczaja się do wygody jaką oferuje galopujący postęp technologiczny.
Książka "Nawigacja elektroniczna" nieco dokładniej, niż instrukcje obsługi, omawia występujące na jachtach urządzenia służące nawigacji elektronicznej. Autor - Tim Bartlett omawia bardzo przystępnie ich budowę i sposób działania, ich zalety i wady, do których należą również błędy wskazań każdego z tych urządzeń.
Książka zawiera wiedzę niezbędną do zrozumienia działania i prawidłowego interpretowania wyników prezentowanych przez urządzenia nawigacji elektronicznej. Jest to wiedza, z którą każdemu żeglarzowi przyjdzie się sprawdzić w praktyce wcześniej czy później.
Jeżeli spodobał Ci się ten wpis i chcesz podziękować mi za czas spędzony przy jego tworzeniu, a także dać mi siłę do dalszej radosnej twórczości, która odbywa się zwykle w późnych godzinach wieczornych, możesz postawić mi kawę - będzie mi niezwykle miło :) Rafał.
Subskrybuj:
Posty (Atom)