POPRZEDNI ETAP REJSU? KLIKAJ
To był na prawdę wyjątkowy etap, tego i tak bardzo już udanego rejsu.
Michał ledwo wytrzymał bez wody, te długie pięć dni. Przyjechał do Gdańska w piątek, zanim jeszcze zdążyłem wyjść z pracy. Ech żeglarstwo - miało być przyjemnością, a teraz zabiera człowiekowi cały wolny czas.
Z powodu korków na drogach i spóźnienia się BlaBlaAuta, do Łeby dojechaliśmy dopiero na wieczór. Zmęczeni byliśmy i jakoś nie chciało nam się gnać w morze na nockę. Postanowiliśmy wyjść dopiero w sobotę - wcześnie rano, aby bez obsuwy zjechać do Górek Zachodnich, na popołudniową niedzielę.
Gdzieś po godzinie 2300, w marinie zacumowała s/y Lotta - prawdopodobnie, najbardziej znana Vega w Polsce. Powożący nią Marcin, uprzedzał mnie wcześniej o możliwości takiego spotkania. Wracał z wakacyjnego rejsu wzdłuż polskiego wybrzeża i wychodziło na to, że kolejnego dnia zaplanowaliśmy tę samą trasę - z Łeby do Władysławowa. Zapowiadało się wspólne pływanie!