20 listopada 2020

Półinteligentny Projekt Darwin - Sezon 2 - Automatyka dyskretna


Pewnego popołudnia, w Gdańsku, w Górkach Zachodnich, na przystani AKM, na pokładzie s/y Darwin, w części rufowej, przy prawej knadze, uważni remontowi podglądacze zauważyć mogli pojawienie się trzech łbów od śrub. 

Były to zwykłe śruby, ale odkąd znalazły się na moim jachcie, od razu stały się jednym z ważniejszych jego elementów. Nie każdy jednak, kto je oglądał, od razu, doceniał ich moc...

I nic w tym dziwnego. Choć te trzy wystające łebki przyczynić się mogły do redukcji lub nawet zniknięcia całej załogi, to jednak winne były tego tylko pośrednio. Prawdziwa moc kryła się w tym, z czym te śruby się mocowały i co dyskretnie ukryte zostało pod pokładem...

13 listopada 2020

Półinteligentny Projekt Darwin - Sezon 2 - Robota pod przykrywką

Czyszczenie zbiornika wody było jedyną zaplanowaną czynnością serwisową na jachcie, już w momencie zakupu. 

W modelu HR 312 zbiornik ten usytuowany jest pod podłogą mesy i trudno jest do niego zajrzeć bez demontażu tej podłogi. Z tego też względu, nie zaglądałem tam przed podpisaniem umowy kupna. Nie było też czasu oraz chęci aby zajrzeć do niego zaraz po zakupie - cokolwiek bym tam nie znalazł, było już i tak moim problemem.

Larsa - poprzedniego właściciela jachtu - poznaliście już chyba jako utalentowanego sprzedawcę, więc nie muszę wspominać, że gwarantował on czysty zbiornik, a wodę w nim zdatną do picia.

To, że zbiornik nie zawierał już dawno czystej wody, dowodziły już próbki z kranu, pobrane podczas  mojego pierwszego rejsu do Polski. Rozkołysany na morzu kadłub doskonale, nie tylko mieszał, ale i wstrząsał zawiesiną, która zawierała więcej szumowin niż Gdańskie piwo w latach 80'. 

Picie takiej wody (nawet przegotowanej) byłoby aktem desperacji. Inspekcja zbiornika jawiła się koniecznością. W końcu przyszedł i na to czas...

6 listopada 2020

Półinteligentny Projekt Darwin - Sezon 2 - Od wstydu do epoksydu


W roku 2020, marzec przyniósł nie tylko wiosnę ale i pandemię. Nikt już nie spoglądał na świat tak samo jak wcześniej. Jachtów nie wpuszczano do portów, a ludziom zakazano wchodzić do lasu. 

Ogłoszony lockdown spowodował opóźnienie wodowania w naszym klubie żeglarskim. A przy tej ilości tworzonych na kolanie rządowych rozporządzeń, nie można było być pewnym co do tego, gdzie można będzie w tym sezonie popłynąć i jak długo właściwie potrwa tegoroczne pływanie.

Lepszej okazji nie będzie - pomyślałem. I postanowiłem zmarnować najlepszy sezon jaki do zmarnowania mógł się trafić...