28 lutego 2016

Rejs "Kanaryjskie Ło Matko", s/y Mama Mia (Bavaria 42), 20-27.02.2016


Pomysł na zimowe...

FERIE


Jak większość żeglarzy amatorów stale szukam okazji by pływać. Nie jest to zajęcie łatwe, ani wdzięczne - takie szukanie i planowanie. Nie dość, że czarter kosztuje nie mało, to jeszcze urlopu ciągle brak. A i zdarza się często - tak jak u mnie, że rodzina nie podziela tego zainteresowania bujaniem się po falach bez celu. Sytuacja beznadziejna.

Ciężko jest zorganizować rejs pod pretekstem wyjazdu na zakupy do IKEI czy innej Biedronki. Ale wspomniane przez Elizę, głębokie pragnienie wygrzania się gdzieś w ciepełku podczas zimowych ferii uruchomiło mój instynkt myśliwego. Zamiast zastanawiać się czy szklanka jest w połowie pusta czy w połowie pełna, postanowiłem kupić flaszkę i spróbować szklankę dopełnić.

Niewiele jest zimą takich miejsc, gdzie można z Polski zabrać cztery osoby zapewniając im letnie temperatury i jednocześnie nie być zmuszony w przyszłości sprzedawać nerki.

Wyspy Kanaryjskie nie gwarantują co prawda upałów, ale są w zasięgu taniego desantu lotniczego. I tu właśnie skierowałem swoją uwagę.

9 stycznia 2016

"Mój Bałtyk" Marek Rissmann


Stare przysłowie - by książki nie oceniać po okładce, dotyczy również samych książek. Przekonałem się o tym kupując "Mój Bałtyk". Dość szumny tytuł, który zapowiada wicej

niż oddaje treść książki.
Marek Rissmann popełnił coś na kształt zbioru relacji żeglarskich, nie tyle z rejsów, co z całego swojego żeglarskiego życia. A ponieważ zaczął przygodę z żaglami całkiem wcześnie, duża część książki opisuje żeglarstwo "szuwarowe" i dość powolną drogę ku morzu. Tytułowego Bałtyku w książce nie ma za wiele.

Próżno szukać w treści wielkiej przygody, której można by się w książce o morzu spodziewać. Rozdziały zbudowane są ze zwykłych opowieści, zwykłego człowieka. Ale to chyba właśnie budzi  we mnie odrobinę sympatii do tego dzieła.

Wszystko przedstawione zostało bardzo realnie - bez nadmiernego podkolorowywania akcji i sztucznego pompowania nastroju. Miejscami powiewa nudą, ale w końcu takie jest też życie. Mniej lub bardziej obfite w wydarzenia, które dla osób trzecich są średnio zajmujące. Ale dla nas samych - mimo, że dalekie od holywoodzkiego kina akcji, są czymś czym chcemy się podzielić i do czego chętnie wracamy.



Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis i chcesz podziękować mi za czas spędzony przy jego tworzeniu, a także dać mi siłę do dalszej radosnej twórczości, która odbywa się zwykle w późnych godzinach wieczornych, możesz postawić mi kawę - będzie mi niezwykle miło :) Rafał.



2 stycznia 2016

"Utracone jachty" Paul Gelder


Książa jest zbiorem tragicznych historii jachtów, które z różnych przyczyn musiały zostać opuszczone i pozostawione na morzu.

Lektura z gatunku "warto przeczytać". Opisane wydarzenia skłaniają do własnych przemyśleń i powinny zaowocować większą zdolnością przewidywania zdarzeń, potencjalnie zagrażających bezpieczeństwu na pokładzie jachtu.

Po każdym rozdziale autor umieścił sekcje "Co z tego wynika", które moim zdaniem w wielu przypadkach nie zostały dopracowane. Często są one powtórzeniem wniosków uzyskanych już w opisie wydarzenia i nie wnoszą do rozdziałów nic nowego.

Książka ogólnie dobra, ale bez porównania z podobną tematycznie, przeczytaną wcześniej, świetną pozycją - "Mądry żeglarz po szkodzie" Władysława R. Dąbrowskiego.



Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis i chcesz podziękować mi za czas spędzony przy jego tworzeniu, a także dać mi siłę do dalszej radosnej twórczości, która odbywa się zwykle w późnych godzinach wieczornych, możesz postawić mi kawę - będzie mi niezwykle miło :) Rafał.



12 grudnia 2015

"Mądry żeglarz po szkodzie" Władysław R. Dąbrowski

Rewelacyjna moim zdaniem książka i lektura obowiązkowa dla każdego samodzielnie prowadzącego rejsy morskie. Jest to już drugie wydanie, rozszerzone o opis wydarzeń obejmujących rok 2012.

Władysław Dąbrowski zebrał w książce i przystępnie opisał wypadki i awarie polskich jachtów, jakie wydarzyły się na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.

Wszystkie opisy przypadków uzupełnione zostały o orzeczenia izb morskich, co czyni lekturę miejscami nudną. Ale dzięki takiemu podejściu, dociekliwy czytelnik zyskuje niezwykle dokładną analizę przyczyn i skutków wypadków.

22 listopada 2015

Rejs "Zatokowy Blues", s/y Atsea I (Bavaria 32 Avangarde), 13-15.11.2015


Okazja czyni żeglarza.

Fejsbuk - wbrew powszechnej opinii, czasami pozwala oderwać się człowiekowi od ekranu komputera.

Pewnego późnego popołudnia, skrolując zawzięcie swoją ścianę zauważyłem reklamę listopadowych weekendówek oferowanych przez firmę ATSEA.

Dostać jacht w sezonie na weekend graniczy z cudem, albo z bardzo nieekonomiczną dopłatą. Ale gdy nadchodzi jesień i Bałtyk zaczyna trącić sztormem, stanowisko armatorów zmienia się diametralnie.

Niby od niechcenia, pokazałem Elizie fejsowe ogłoszenie, wzdychając przy tym głęboko i spoglądając (tak smutno jak tylko umiałem) gdzieś w dal za okno. Wtem nagle usłyszałem magiczne słowa: "No to jedź".

Nie wiem na ile zostało to z jej strony przemyślane, czy też powiedziane na poważnie i czy przypadkiem nie dotyczyło zakupów w hipermarkecie. Nie starałem się dociekać i dopytywać. "Mądrej głowie, dość dwie słowie." Namówiła mnie - rozpocząłem poszukiwania załogi.

Nie liczyłem na zbyt wielu chętnych o tej porze roku. Mimo, że moja rejsowa spamlista zawierała już kilkadziesiąt adresów mailowych - odpowiedzi było niewiele, a większość i tak negatywnych.

Początkowo myślałem o szybkiej przebieżce na Bornholm, z któregoś portu Pomorza Zachodniego. Jednak braki kadrowe i statystyki pogodowe skierowały mnie na bardziej skromniejsze cele. Zatoka Gdańska też się w końcu na łykend nadaje.

21 listopada 2015

"Praktyka oceaniczna" Krzysztof Baranowski


Dotychczas omijałem pozycje tego autora. Jeszcze zanim zainteresowałem się czynnie żeglarstwem, słyszałem już dużo o Krzysztofie Baranowskim. A ja tak już mam, że staram się pozostać poza wpływem autorytetów z danej dziedziny do momentu, aż sam nie poznam podstaw i na bazie własnego praktycznego doświadczenia nie wykształcę sobie swoich poglądów na dany temat.

Kiedy jednak przeczytałem "Praktykę oceaniczną" żałowałem, że nie zrobiłem tego wcześniej.

Autor z niezwykłą swobodą przechodzi przez wszystkie tematy związane z żeglugą - nie tylko oceaniczną. W książce znajdziemy obszerne informacje dotyczące planowania i organizacji rejsów, budowy i utrzymania jachtów, technik żeglugi i zapewnienia bezpieczeństwa w różnych morskich warunkach. Wiedza jest uporządkowana i skompresowana do odpowiednich dawek przyswajalnych dla czytelnika.

Jest to podręcznik, który czyta się z przyjemnością. Mimo pochłonięcia wcześniej wielu żeglarskich lektur, to właśnie "Praktyka oceaniczna" Krzysztofa Baranowskiego najbardziej usystematyzowała i uzupełniła moją żeglarską wiedzę.



Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis i chcesz podziękować mi za czas spędzony przy jego tworzeniu, a także dać mi siłę do dalszej radosnej twórczości, która odbywa się zwykle w późnych godzinach wieczornych, możesz postawić mi kawę - będzie mi niezwykle miło :) Rafał.